"To nie jest kawałek żeby się podobać"

wtorek, 9 listopada 2010

O facetach słów kilka

Wśród kobiet panuje przekonanie, że facet to świnia, że wszyscy mężczyźni są tacy sami, że mają tylko jedno na myśli itd. Paradoksalnie mówią to te, które są same, bo przecież która dziewczyna przyzna otwarcie, że z jej chłopakiem jest coś nie tak? A jeżeli znajdzie się taka, to czemu w takim razie nadal z nim jest?

Sam nie mogę być w tej kwestii jakoś specjalnie obiektywny, ale starając się zrozumieć kobiecy punkt widzenia, pragnę poruszyć dwie sprawy związane z relacjami pomiędzy paniami a panami będącymi w związku.

Reprezentantki płci pięknej w zdecydowanej większości uważają, iż facetom, których dopiero co poznają zależy bardziej na seksie niż na lepszym poznaniu ich charakteru (a nie ciała). Oczywiście generalizuję, ale nawet jeśli tak jest, to czy jest w tym coś złego?

Weźmy pod uwagę naturę. Przeważająca większość samców w swoim życiu jedynie zapładnia i to nie jedną, ale jak największą liczbę samic. Tylko człowiek jest tyle rozwiniętym, co upośledzonym ssakiem. Dlaczego? Bo sam sobie narzuca pewne ograniczenia i robi coś wbrew swojej naturze. Już sama instytucja małżeństwa (tzw. konkubinat z certyfikatem) jest wbrew naturze, bowiem większości gatunków nie jest stworzona do monogamii.

Druga - znacznie bardziej niepokojąca mnie - rzecz, że w związku sformalizowanym czy też takim "na kocią łapę" dochodzi do zaburzenia naturalnych ról społecznych. Mężczyzna przestaje pełnić swoją patriarchalną funkcję i zamiast zapewnić byt swojej rodzinie, ima się różnych zajęć, pomagając kobiecie czy wręcz - w niektórych przypadkach - ją wyręczając. Nie chcę wartościować, czy to dobrze czy źle, lecz pragnę zwrócić uwagę na fakt, że mężczyźni stają się coraz bardziej zniewieściali.

Kobiety natomiast stają się coraz bardziej męskie, świadome, wykształcone, wyemancypowane. Coraz częściej mamy do czynienia ze zjawiskiem singli i singielek. Panie nie są już tak uzależnione od życiu facetów, jak jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Obecnie są samodzielne i to nie tylko pod względem finansowym. Badania pokazują, że płeć piękna jest zdecydowanie bardziej odporna na ból od mężczyzn czy chociażby mniej podatna na różnego rodzaju nałogi.

A co do panów, również nie chcę tego wartościować, ale jeszcze kilkanaście lat temu nie do pomyślenia było, żeby facet chodził do kosmetyczki, na solarium, wstrzykiwał sobie botoks, żeby wyglądać młodziej i bardziej atrakcyjnie. Poza kwestiami związanymi z wyglądem, dziś pranie, sprzątanie, gotowanie, odbieranie dzieci ze szkoły czy przedszkola przestały być kobiecą domeną, a nierzadko mężczyznom wychodzi to równie dobrze, jeśli nie lepiej.

Pytanie tylko, czy naprawdę tego chcemy. Czy podoba nam się to, że różnice między płciami tak bardzo się zacierają? Czy naszą przyszłość będą tworzyć niezależne "kobiety z jajami" i 40 - latkowie wyglądający jak nastolatkowie (patrz: Krzysztof Ibisz)?
Za odpowiedź niech posłużą słowa wypowiedziane w filmie "Testosteron" przez...kobietę:

"Mężczyzna nie jest od orgazmów, tylko żeby pieniądze do domu przynosił"

2 komentarze:

  1. Owszem, sądzimy, że facetom za bardzo zależy na seksie. A wiesz dlaczego? Bo boimy się, że dalej nie będzie już nic. Jeśli decyduję się na seks, to z kimś, kto naprawdę mnie interesuje, podoba mi się, z kim będę miała ochotę spotkać się jutro, za tydzień, za miesiąc. A dla części facetów nie tyle liczy się dziewczyna, co zaspokojenie własnej potrzeby. O poranku jest im już wszystko jedno jak ma na imię, a o kontynuowaniu znajomości wolą nie wspominać. A ja (i mam wrażenie, że sporo dziewczyn mogłoby się pod tym podpisać) za bardzo się cenię, żeby iść na coś takiego. Jasne, że nie oczekuję od razu big love, ale fajnie jest wiedzieć, że jestem danemu osobnikowi w jakiś sposób bliska, a nie chodzi tylko o "zaliczenie" i odkreślenie tego w notesiku. Dlatego najpierw jakakolwiek forma duchowej więzi (co też bywa zajebiście fajne!), a seks w dalszej perspektywie. Mało życiowe podejście, wiem, ale od zawsze byłam idealistką.
    Jeśli chodzi o kwestię ról społecznych, to szalenie zirytowało mnie zdanie "Kobiety natomiast stają się coraz bardziej męskie, świadome, wykształcone, wyemancypowane". A czy to źle? To znaczy, że mamy być głupiutkimi bezbronnymi istotkami, zdanymi tylko na faceta? Sorry, nie piszę się na to. Fajnie jest przytulić się do kogoś z poczuciem, że się nami zaopiekuje i rozwiąże wszystkie problemy, ale my przecież też mamy swoje poglądy i jesteśmy zdolne do podejmowania decyzji! A fakt, że czasem facetowi zdarza się pomagać przy sprzątaniu czy gotowaniu, nie czyni go jeszcze zniewieściałym. Pogląd "nie wypiorę sobie skarpetek, bo jestem mężczyzną" troszeczkę mnie śmieszy. I w sumie cieszę się, że granica między typowo męskimi i damskimi zajęciami jest coraz bardziej płynna.
    Ale typy po solarium i pedicure to dla mnie poważny odchył od normy, musiałam to podkreślić ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A czy to, że facetom zależy tylko na seksie to źle? Myślę, że wręcz przeciwnie. Powiem więcej, to jest nawet bardzo uczciwe. Taka bezpośredniość jest lepsza niż iluzja kilkumiesięcznego związku, dającego złudzenie bliskości, który i tak zmierza do współżycia.

    OdpowiedzUsuń